środa, 5 listopada 2008

W domku .

Wczoraj wrócilysmy do domku . Zosia przeszczesliwa , ja zreszta tez . Takie szpitalne zycie jest bardzo meczące i stresujące. W domku zawsze jest spokojniej pomomo tego ze stres caly czas towarzyszy . Wiadomo jak to jest czlowiek najpierw martwi sie operacją , jak już jest po to przychodzą inne zmartwienia, troski .... Tak jest i ze mną . Teraz martwie sie o yto żeby rany dobrze sie wygoily , zeby nie bylo jakiegos zakażenia i wogóle żeby wszystko zakączylo się dobrze.
W piątek jedziemy na sciągnięcie szwów z uszka . Dren w brzuszku najprawdopodobniej jeszcze zortanie do 12-tego .Zresztą zobaczymy jak to będzie . Uczusia mam mieszane z jednej strony cieszę się że operację mamy już za sobą , że Zosieńka wraca do zdrowia , umiecha się , pomalutku szaleje , gada, zloci ;) ..... z drugiej strony ciągly strach . Ehhh.....

Brak komentarzy: